Na wstępie chciałem przeprosić za przydługą przerwę, ale nadmiar obowiązków nie pozwala mi pisać tak często jakbym chciał 😒. Postaram się jednak nadrobić zaległości i zapraszam do Agry, miasta słynnego Taj Mahalem, lecz mającego do zaoferowania znacznie więcej. Zanim jednak do Agry dotarłem, to wszystko zaczęło się pobudką w Delhi o 4,00 rano i walką z pęcherzami, których nabawiłem się poprzedniego dnia. Nie chciałem ich przebijać, bo łatwo wtedy o zakażenie, więc starym sposobem pooklejałem palce ścisło plastrem, wpakowałem trochę waty i okazało się, że mało komfortowo, ale daję radę chodzić. Więc plecak na ramię i ruszyłem w nocną wędrówkę na dworzec. Nocną, bo w Indiach rozwidnia się sporo później niż u nas w lecie. Pierwsze kilkaset metrów starałem się iść chodnikiem, ale musiałem uważać, żeby nie potknąć się o śpiących ludzi, dla których ten kawałek chodnika w nocy był sypialnią, a w dzień często miejscem pracy. To niestety ta smutniejsza strona Indii z którą wiele osób przyjeżdżających z Europy ma problem. Szczególnie na początku jest ciężkie do zaakceptowania. Ale żyje tu tak wiele milionów ludzi i zetknięcie się z takimi sytuacjami jest po prostu nieuniknione, jeśli ktoś podróżuje tak jak ja. No ale, żeby uniknąć tego, że kogoś przypadkowo kopnę wzorem innych nielicznych nocnych piechurów schodzę po prostu na ulicę. A na ulicy już po chwili zatrzymuje się przy mnie tuk-tuk. Tym razem na szczęście mam już drobniejsze pieniądze, więc w ramach krótkich negocjacji oświadczam po prostu, że mam tylko 50 rupii i jeśli pasuje, to jadę. Jak nie, to idę. Kierowca godzi się praktycznie od razu, więc pakuję się do środka i jadę. Jestem zadowolony, bo pozwala mi to oszczędzać stopy, których jeszcze tego dnia będę potrzebował 😂. Dość szybko docieramy na dworzec na pierwsze moje spotkanie z indyjskimi kolejami. Okolica dworca, to zupełnie inna bajka w porównaniu ze śpiącą ulicą, którą do niego dotarłem. Pomimo pory kłębi się tutaj ogromny tłum.
|
Okolica głównego dworca w Delhi o 4,30 rano (przepraszam za jakość, ale było zbyt ciemno nawet na lampę błyskową). |
Równie wiele osób śpi na podłodze ogromnej hali dworcowej poukładana tak gęsto, że czasami nie ma gdzie postawić stopy. Reszta jest na początku równie trudna do ogarnięcia. Począwszy od znalezienia peronu, których na New Delhi Station jest 16. Na szczęście dość szybko się zorientowałem, że indyjska numeracja kolejowa trochę różni się od naszej i numery peronów są "na nasze" tak naprawdę numerami torów, a peronów w naszym rozumieniu jest 8. I tak jednak jest to ogrom z którym nawet miejscowi mają problemy.