Indie, Nepal

piątek, 8 września 2017

Parę słów na początek


W kolejnych postach znajdziecie opis mojej dwuipółmiesięcznej wędrówki po Indiach i Nepalu, ale zanim do opisu przejdę parę słów o tym jak do tego doszło i o Indiach ogólnie. Decyzja o wyjeździe zapadła bowiem spontanicznie, w przeciągu kilku minut na skutek splotu kilku okoliczności. Ale o Indiach i Nepalu marzyłem od dawna, tak naprawdę od szkoły średniej, gdy w moje ręce wpadła malutka książeczka Ediego Pyrka, jednego z naszych podróżników pod znamiennym tytułem "Niech cały świat myśli, że jesteś szalony, czyli do Indii za 30 dolarów". To ona rozbudziła moją fascynację tym ogromnym krajem i jego mniejszym sąsiadem. A może zaczęło się jeszcze dawniej od Juliusza Verne'a i jego "W 80 dni dookoła świata" oraz Alfreda Szklarskiego i jego cyklu o Tomku Wilmowskim. Tak naprawdę sam nie wiem. Podobnie jak nie jestem w stanie wskazać jednej konkretnej rzeczy, która właśnie do Indii i Nepalu tak mnie przyciągała. I teraz patrząc z perspektywy czasu nadal nie jestem takiej jednej rzeczy wskazać 😀. Wiem natomiast, że Indie i Nepal urzekły mnie swoim ogromem, różnorodnością, kolorytem, zabytkami, przyrodą, ale też niezwykłą życzliwością ludzi, których tam spotkałem. I nie zaburza tego mojego odczucia bieda, ciężkie warunki życia, a również i brud z którymi też się tam zetknąłem. Bo ten region, to region olbrzymich kontrastów jakich nie widziałem nigdy wcześniej, chociaż sporo krajów i biedniejszych, i bogatszych miałem okazję odwiedzić. Jest takie powiedzenie, które ktoś kiedyś o Indiach wymyślił i często można się z nim zetknąć w różnych relacjach, że "Indie można kochać, albo nienawidzić, ale nie można pozostać wobec nich obojętnym". Rzeczywiście doskonale oddaje ono to, jak różne osoby ten kraj mogą postrzegać. Ja jak się zapewne domyślacie wpadłem do tej pierwszej grupy, ale jestem też w stanie zrozumieć osoby, które następnego dnia po przylocie natychmiast przebukowywały bilet i wracały jak najszybciej. A już szczególnie odczuwa się ten przeskok jadąc tak jak ja, samemu, bez biura podróży, gdy człowiek nie śpi w czterogwiazdkowych hotelach, a od zabytku do zabytku nie wożą go klimatyzowanym autokarem.
 
P.S. Ten blog jest subiektywnym zapisem podróży, natomiast wszystkie informacje praktyczne jakie udało mi się zgromadzić zawarłem TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz